- Hermiono! Spakowana?! – krzyk z parteru mieszkania wyrwał
dziewczynę z rozmyślań. Spojrzała na
swoje walizki. Tak, zdecydowanie o niczym nie zapomniała.
- Tak! Już schodzę! – odkrzyknęła pełna entuzjazmu. Wiedziała, że najbliższy miesiąc będzie... niesamowity. Gorące słońce, palący stopy piasek, spokój... Zero magii, zero zmartwień.
- Tak! Już schodzę! – odkrzyknęła pełna entuzjazmu. Wiedziała, że najbliższy miesiąc będzie... niesamowity. Gorące słońce, palący stopy piasek, spokój... Zero magii, zero zmartwień.
Nie miała wyrzutów sumienia, że zamiast do Nory wybiera się na wakacje z
rodzicami. I choć podczas wczasów ona i rodzice nie będą razem mieszkać to wiedziała, że mogą to być jej ostatnie szczęśliwe chwile z nimi - chciała je wykorzystać i zapamiętać na całe życie. Jean i Andy Granger uznali, że ich już prawie
siedemnastoletniej córce przyda się trochę prywatności. Wynajęli dwa domki przy
plaży – jeden dla nich, a jeden dla Hermiony. Będą razem, ale osobno - choć nadal blisko siebie. W perspektywie niepewnego jutra i zbliżającej się wojny chwile, w których byli razem były na wagę złota.
Tęskniła za przyjaciółmi... Brakowało jej nocnych plotek z Ginny, śmiechu wartych sprzeczek
z Ronem i obecności Harry’ego. Jednak
miała wrażenie, że wszyscy odsunęli się od niej. Dostała może cztery listy
odkąd pożegnali się na dworcu King’s Cross w Londynie. Trzy z nich były od
Harry’ego i dotyczyły tylko horkruksów i sposobów ich zniszczenia.
Nie dziwiła się, że Chłopiec, Który Przeżył żył presją odnalezienia tych przeklętych przedmiotów. To była jego misja, a wiedział, że Dumbledore oczekiwał od niego powodzenia tej
misji. Miała wrażenie, że Harry’ego wszystko powoli przerasta. Chciała mu pomóc, musiała mu pomóc.
Ale póki co... chciała zapomnieć. Na ten jeden, jedyny miesiąc chciała się całkowicie odprężyć i żyć tak, jakby była tylko zwykłą nastolatką... Jakby wojna nie wisiała nad całym światem czarodziejów. Jakby życie nikogo z bliskich jej osób nie było zagrożone. A rozgrzane plaże Egiptu tylko jej w tym pomogą. Tak, to była bardzo kusząca perspektywa wakacji, która już niedługo miała się spełnić.
Ale póki co... chciała zapomnieć. Na ten jeden, jedyny miesiąc chciała się całkowicie odprężyć i żyć tak, jakby była tylko zwykłą nastolatką... Jakby wojna nie wisiała nad całym światem czarodziejów. Jakby życie nikogo z bliskich jej osób nie było zagrożone. A rozgrzane plaże Egiptu tylko jej w tym pomogą. Tak, to była bardzo kusząca perspektywa wakacji, która już niedługo miała się spełnić.
Za to po powrocie czekało na nią wesele Billa i Fleur w Norze. Zobaczy się
z przyjaciółmi, opowie im jak się bawiła. A potem Hogwart – jej ostatni rok...
Tak bardzo chciałaby tam wrócić. Ale... pamiętała ciągle o innej opcji przyszłości. Była niemal pewna, że
nie wróci do szkoły, że będzie razem z Harry’m i Ronem szukać horkruksów. Były chwile, w których pozwalała sobie na myślenie, że jak co roku wsiądzie do Hogwart Express w Londynie i przez cały rok szkolny będzie chłonąć wiedzę jak gąbka. Zawsze jednak szybko wracała do rzeczywistości. W czerwcu skończyła się jej edukacja. Teraz są ważniejsze rzeczy od nauki...
Nie! Nie chciała teraz o tym myśleć. Potrzebowała odpocząć. Sprawdziła czy jej różdżka jest w tylnej kieszeni najzwyklejszych jeansów i, jak się spodziewała, była na swoim miejscu. Nadal miała na sobie namiar, jednak obecność drewnianego instrumentu uspokajała ją i dawała poczucie kontroli nad sytuacją.
Nie! Nie chciała teraz o tym myśleć. Potrzebowała odpocząć. Sprawdziła czy jej różdżka jest w tylnej kieszeni najzwyklejszych jeansów i, jak się spodziewała, była na swoim miejscu. Nadal miała na sobie namiar, jednak obecność drewnianego instrumentu uspokajała ją i dawała poczucie kontroli nad sytuacją.
Widząc, że ojciec już wrzucił jej bagaże do taksówki, która miała ich
zawieźć na lotnisko, uśmiechnęła się pod nosem. Wzięła swoją torbę, zarzucając ją przez ramię i zerknęła
na swoje odbicie w lustrze. Przeczesała dłonią swoje długie włosy, które, aż
dziw ostatnio zaczęły się układać przez to, że urosły. Co prawda nadal puszyły się jak szalone, jednak... to była część niej. Uśmiechnęła się do swojego odbicia.
- Hermiono, czas na solidny odpoczynek... – mruknęła do
siebie, patrząc w swoje brązowe oczy. Zamknęła drzwi swojego pokoju i pobiegła
do auta, w którym czekali na nią rodzice.
Będzie ciekawie coś czuję! Lecę czytać dalej :*
OdpowiedzUsuńOsobiście mruknęłam z dezaprobatą po przeczytaniu " sprzeczek z Ronem". Nie mów, że w Twoim opowiadaniu też Ron będzie tym najgorszym ? :( No ale lece czytać dalej :)
OdpowiedzUsuńZdradzę tylko, że Ron nie będzie najgorszym - ba! Okaże się nawet 'cacy' w porównaniu do innych. :)
UsuńJak na razie super, czytam dalej :D
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę Hermionie tego spokoju. Nie wiem czy umiałabym się bawić na wakacjach po takich tragediach i wizji nadchodzącej wojny.
UsuńBiorąc pod uwagę fakt, że sama planuje wyczyścić pamięć swoim rodzicom z niewiadomym skutkiem (co wyjdzie dużo później) to te wakacje są ostatnią szansą na beztroskie chwile z rodzicami. Wydaje mi się, że ta perspektywa może jej przyćmić wszystkie nadchodzące nieszczęścia, które niewątpliwie ją czekają, a ona jest tego świadoma :)
Usuń