piątek, 12 września 2014

Cztery

- W co ty, do cholery grasz, Malfoy? – Lustrowała go wzrokiem. Nie wiedziała, co myśli, co ma znaczyć ten cały teatrzyk.
- Oh, Granger... – westchnął rozbawiony – to nie jest Hogwart. Jestem tu po to, żeby odpocząć...
- „A nie brudzić się szlamem”, tak, pamiętam... – zacytowała go bezbłędnie.
- To jest inna kwestia. Nie rozumiesz, prawda? –Przerwał, patrząc na totalnie zdezorientowaną dziewczynę. – Granger, nie ma potrzeby, bym pałał tutaj nienawiścią na każdą osobę w moim otoczeniu. Chcę odpocząć.

CO?! Przesłyszała się, prawda? To żarty?

- Nie patrz się na mnie tak. Panna-Wiem-To-Wszystko nie rozumie mojej filozofii? – Zaironizował umiejętnie.
- Nie, nie rozumie. Wytłumacz. – Miała świadomość, że nie prosiła, tylko żądała. Temu chłopakowi chyba się w głowie poprzewracało. Może za dużo słońca?
- Postawię sprawę jasno. Nie mam zamiaru warczeć na nikogo. Nie musisz ze mną rozmawiać, mówiłem, że nie będę się wtrącał. Co nie znaczy, że zapomniałem kim jestem, ani kim ty jesteś... – Dodał pośpiesznie, widząc jej wyraz twarzy. Dorzucił do tego firmowy ironiczny uśmieszek. - Od teraz jestem normalnym, mugolskim nastolatkiem, który jest życzliwie nastawiony do ludzi i będzie mi miło, jeśli tego nie spieprzysz. Zrozumiałaś?
Nie wiedziała, co myśleć. Skąd u niego takie zachowanie? Kurwa. Nic już nie rozumiała.
Ale powinna się cieszyć. Będą grali przed wszystkimi tak, jakby ich relacje z poprzednich lat, ani magia nigdy nie istniały. Zero magii. Zero stresu. Spokój. Tak, jak chciała od początku.
- Wracajmy. – Oznajmiła, podświadomie zgadzając się na jego warunki.

Tymczasem Draco podczas tej rozmowy cały czas słyszał w głowie głos ojca.
-Zawiodłem się na Tobie.
-Powienieneś ją zabić, skoro masz okazję.
-Ona nie ma prawa żyć.
-Nie jesteś już moim synem…





Siedziała na kłodzie drzewa, zapatrzona w ognisko, które dawało przyjemne ciepło. Było już sporo po północy. Iskierki tańczyły w powietrzu, mknąc do nieba.  Na nieboskłonie spadały gwiazdy, jedna za drugą. Wydawało by się, że mogą spełnić najskrytsze marzenia. Hermiona nie wierzyła w to, jednak naiwnie myślała o tym, czego pragnęła, gdy któraś z nich rzuciła jej się w oczy.
Mandy zorganizowała integracyjne ognisko. Bardzo jej zależało na tym, aby wszyscy turyści czuli się tu jak rodzina. Była kobietą o tak wielkim sercu... Może dlatego pojawili się wszyscy, bez wyjątków?
Granger’owie pomagali przy organizacji całej imprezy. Gryfonka miała dziwne wrażenie, że jej matka i Mandy zbyt często na nią spoglądają, szepcząc coś do siebie z uśmiechami na twarzach. Jako pierwsi przybyli dziadkowie ze swoim wnuczkiem, który nie umiał minuty wysiedzieć na tyłku. Byli małżeństwem już czterdzieści siedem lat, a małego Simona przywieźli na wakacje, żeby dać odpocząć jego rodzicom. Potem przybyli państwo Adams – szczęśliwe małżeństwo z czwórką małych dziewczynek. Najmłodsza miała trzy latka, najstarsza dziesięć.
Dołączyła też para młodych ludzi z rocznym synkiem oraz kolejna rodzina. Hermiona zdała sobie sprawę, że jest tu jedyną nastolatką, co niezbyt ją ucieszyło. Myślała, że może znajdzie sobie jakąś koleżankę w swoim wieku. Musiało jej więc wystarczyć własne towarzystwo.
Dzieci szybko się ze sobą dogadały. Nie minęło pół godziny, a już pamiętały swoje imiona i bawiły się w co popadło. Biegały dookoła beztroskie, krzycząc uradowane.
Było jakieś trzydzieści minut po osiemnastej, gdy Mandy zaczęła co chwila zerkać na zegarek. Nerwowo spoglądała w stronę domku ślizgona.
- No i powiedz chłopakom, że mają być o osiemnastej. – Zaśmiała się po raz kolejny, na co reszta dorosłych jej zawtórowała.
Hermiona dopiero teraz zwróciła uwagę na liczbę mnogą. Chłopakom? Jakim znowu chłopakom? Był jeden. Jeden aktorzyna, który zachciał sobie pobyć zwykłym mugolem, mimo tego całego arystokratycznego „ja”. Ot, odskocznia od codzienności, rozrywka czystokrwistych w weekendy.
- No nareszcie! – krzyknęła blondwłosa czterdziestolatka, widząc dwie męskie sylwetki, zbliżające się w stronę ogniska. Obie z gitarami.
Brązowooka już z daleka dostrzegła blond czuprynę Malfoy’a. Nie wiedziała jednak, kim jest jego towarzysz. Cóż, zaraz się najwyraźniej dowie. Chłopcy idąc, żartowali w najlepsze.
- Przepraszamy za spóźnienie – rzekł Dracon na „dobry wieczór” z ogromnym uśmiechem wymalowanym na twarzy.
- No nareszcie! Już się bałam, że porwali was gdzieś po drodze – Mandy po raz kolejny potępiła ich spóźnialstwo – Liam rozpakowałeś się już? – zwróciła się do bruneta.
Dopiero teraz panna Granger miała okazję bliżej przyjrzeć się drugiemu z chłopców. Był wysoki, jednak we wzroście Draco. Miał ciemnobrązowe włosy, a jego niebieskie oczy błyszczały inteligencją.  Jego ciało miało wyraźnie zarysowane mięśnie.  Miał na sobie poszarpane,  niebieskie jeansy, trampki i zwykłą, kolorową koszulkę. Tak jak Draco.
Cholera, dlaczego ona wszystko i wszystkich ostatnimi czasy porównuje do tego dupka?!
- Dlaczego tak długo, dowiem się w końcu? – zapytała Mandy.
- Doprowadzałem do użytku gitarę Liama. Była z niej istna katastrofa – odparł blondyn. – Jest coś do picia?
Podczas gdy Maylfoy rozkoszował się czerwoną oranżadą (kolejne mugolskie odkrycie godne podziwu?), Liam spojrzał na brunetkę.
- Wolne? – spytał, wskazując na puste miejsce koło niej.
- Jasne.
- Liam jestem – uśmiechnął się do niej.
- Hermiona.
Nawiązała się pomiędzy nimi normalna rozmowa, której tak bardzo młodej Granger ostatnio brakowało. Czuła, że może się dogadać z tym chłopakiem, znaleźć wspólny język. Nie przerywając konwersacji zerknęła na blondyna. Jego szaroniebieskie oczy były skupione na niej i na Liamie, choć wzrok miał nieobecny. Gdy dostrzegł, że brunetka się w niego wpatruje, ogarnął się i odłożył kubek. Po chwili usiadł na jedynym wolnym miejscu, jakie pozostało, czyli po drugiej stronie Gryfonki.
Jęknęła w duchu. Kurwa, kurwa, kurwa. Utknęła między nimi dwoma. Pięknie.




Ale, jak się okazało, nie było aż tak źle. Większość ludzi rozeszła się już godzinę temu. Został Liam, Draco, ona i Mandy, która właśnie oświadczyła, że” jest zmęczona i zostawia młodzież we własnym towarzystwie”.
- Zgaście tylko ognisko. Zgubione klucze i spalona instalacja to nic w porównaniu do pożaru – uśmiechnęła się do nich na pożegnanie. – Dobranoc, młodzieży.
- Dobranoc. – Odpowiedzieli jej chórem, z uśmiechami na twarzy.
No pięknie, została sama. Z nimi.
Dracon usiadł na kłodzie, która była najbliżej ogniska. Dopiero teraz wziął swoją gitarę. Liam grał, śpiewał i popisywał się tym, co potrafi już wcześniej. Ślizgon przejechał palcami po gryfie.
Brunet próbował się przed nią popisywać, namiętnie wywijając kijkiem, na końcu którego piekł piankę. Nie dostrzegł, że brunetka siedzi zapatrzona w blondyna i nie odzywa się ani słowem.
Malfoy uśmiechnął się i przymknął oczy. Zaczął szarpać struny. Jego piękne, długie palce z gracją łapały kolejne akordy. W oczach tańczyły mu iskierki radości, niczym u małego dziecka. Blask ogniska tak wspaniale ukazywał jego kości policzkowe i delikatne rumieńce. Jego klatka piersiowa wydawała się być tak pociągająca, gdy obejmowała drewniany instrument. Jednym ruchem głowy odrzucił na bok blond grzywkę. Zauważyła, że ostatnio urosły mu włosy, a on nie zaczesywał ich do tyłu, jak to było w jego zwyczaju. W dłuższej czuprynie było mu bardziej do twarzy. Jedną nogą podkreślał rytm utworu, kołysał się lekko, jak w transie. Widać w nim było pasję.
Liam w końcu również zaczął wpatrywać się w Malfoy’a.
Dracon zaczął wydobywać ze swojego gardła delikatne, basowe dźwięki, które zmysłowo układały się w słowa. Jego głos czarował, choć nie było w nim żadnych zaklęć. Widać było wyraźnie, że ta kompozycja była jego. Uroczo przygryzał dolną wargę w uśmiechu w szybszych momentach piosenki.  Przy jednych słowach przymykał oczy, zachowując powagę, przy innych uśmiechał się szeroko. Czerpał prawdziwą radość z tego co robił i w dodatku był w tym dobry.
Zakończył piosenkę zabójczym mruknięciem swojego basowego głosu, szarpnął wolno parę razy struny i zapadła cisza.
A pierwszym co zrobił po tym, jak skończył grać, był posłany w stronę brunetki szeroki uśmiech.
- Wow! Masz talent, stary! – stwierdził entuzjastycznie Liam.
Hermiona nie była w stanie zrobić niczego innego, poza skinięciem głowy na potwierdzenie słów bruneta. To było takie... piękne. Prawdziwe. Bez żadnego fałszu. Czysty talent. Gdyby Harry usłyszał jej myśli w życiu by nie powiedział, że dotyczą one tego Malfoya. W ogóle jakiegokolwiek Malfoya.
- Ee tam – rzucił chłopak, cały czas brzdąkając jakąś bliżej nieokreśloną melodię. Miał podzielną uwagę – rozmawiał z niebieskookim, jednocześnie bezbłędnie tworząc czystą melodię. Wiedział, że ma talent, że potrafi pisać, grać, śpiewać. Wiedział bardzo dobrze też, że Granger zatkało. Wpatrywał się w nią, tak jak ona w  niego, nie wiedząc, co powiedzieć. Nie żeby chciał ją uwieść, czy coś – nigdy w życiu! Była pierwszą osobą z tamtego świata, która usłyszała jego muzykę, która widziała to, jak bardzo jest to dla niego ważne. A to już mu się nie podobało.
- Wiecie co? Chyba idę spać. –Stwierdził Liam, ziewając. – Masz klucze, prawda? – spytał Dracona, na co ten skinął głową w potwierdzeniu, nie przerywając tego, co robił.
- Okej. W takim razie dobranoc, księżniczko – oznajmił Hermionie, całując ją w policzek na „do widzenia”, po czym wstał i szybkim krokiem udał się w stronę domku.
Panna Granger przeżyła kolejny szok. Na Merlina, co to miało być?! Nie wiedziała, że mimowolnie zrobiła taką minę, jakby ktoś jej podstawił cuchnącą skarpetę pod nos.
- Według ciebie to było śmieszne, tak? – rzuciła zbulwersowana do Ślizgona, widząc jak zwija się ze śmiechu.
- Masz zabójczą minę! – wydusił z siebie, nie mogąc opanować ataku śmiechu – No proszę, proszę, Granger ma wielbiciela!
- Zamknij się. Nie prosiłam się o niego.
- Pyskata się zrobiłaś.
- Ciekawe, no nie?
- Bardzo.
- Rozumiem, że gdy jesteśmy sami pokazujesz tę normalną stronę siebie, tak?
- Spostrzegawcza jesteś, Panno Wiem-To-Wszystko-Daj-Mi-Punkty – zaironizował, prychając z rozbawieniem.
- Co te wszystkie laski w tobie widzą... – westchnęła teatralnie, spoglądając na niego z odrazą.
- No wiesz, ociekam zajebistością, seksapilem... – zaczął wymieniać, wyliczając na palcach - ... wyglądam jak heros, jestem inteligentny...
-... pusty...
- ... i ogólnie jest tego tyle, że nie pamiętam wszystkiego – zakończył z triumfalnym uśmiechem.
- Zapomniałeś o jednym.
- O czym?
- Jesteś tlenionym, arystokratycznym dupkiem.
- Wiem i jestem z tego dumny. Zawsze to lepsze niż być kujonowatą szlamą, prawda? – Spojrzał jej w oczy.
- Boli cię, że wiem więcej od ciebie?
- Próbujesz sobie udowodnić, że jesteś ode mnie lepsza?
- Ja to wiem, Malfoy.
- Wiesz?
- Wiem.
- I jesteś ode mnie lepsza we wszystkim, tak? – Z tych słów aż kipiało złośliwością i ironią.
- Dokładnie. – Ona nie była gorsza. Każde zdanie wypowiedziane w jego stronę było nasączone jadem. Wrócił „stary Malfoy”. Teraz była już przekonana, że ta gra uprzejmości nie dotyczy jej. Gdy pyskowała patrzyła mu prosto w oczy, ażeby nie miał wątpliwości, że to do niego, choć nikogo poza nim nie było w jej otoczeniu.
- Sprawdźmy to. Jeżeli faktycznie jesteś lepsza ode mnie WE WSZYSTKIM, w co szczerze wątpię, to do końca wakacji się do ciebie nie odezwę. Będzie tak, jakby mnie tu nie było.
- W jaki sposób? – Spytała nieufnie.
- W taki.
Odłożył gitarę. Trwało to może ułamek sekundy. Nie wiedziała, kiedy zdążył do niej podejść. Nie wiedziała, kiedy zdążył siąść obok i łapiąc ją za podbródek, wpił się w jej usta. Miał miękkie i gorące wargi. Czuła, że nie może się ruszyć, a jej serce dziwnie przyśpiesza. Co on do cholery wyprawia?! W pierwszym odruchu chciała mu dać w pysk, jednak wyprzedzając jej tok myślenia zablokował jej rękę w locie. Rozchylił jej wargi i językiem zaczął pieścić jej podniebienie. Brutalnie, namiętnie i stanowczo.
Gdy chwila oszołomienia minęła Hermiona zrozumiała, w co on gra. Nie pozwoli sobie na przegraną walkowerem. Odwzajemniła pocałunek najlepiej, jak umiała. Ich języki zaczęły wirować. Im dłużej to trwało, tym bardziej blondyn był brutalny. Pozwolił sobie nawet na podgryzanie jej dolnej wargi. Położył rękę na policzku brunetki i przechylił głowę tak, aby jego język mógł sięgnąć jeszcze dalej. Nie zmieniał tempa – cały czas manewrował w jej ustach szybko i stanowczo. Zwolnił dopiero wtedy, gdy poczuł, że brązowooka nie ma już siły. Westchnęła cicho, po czym jej język wycofał się z jego ust.
Powoli zwalniał. Czuł tę złośliwą satysfakcję, gdy widział jak wielką przyjemność czerpała z tego Gryfonka. Zaczął się wycofywać. Nie słyszał protestów, więc zakończył pocałunek jednym, czułym całusem, co w wykonaniu Draco wydawało się być nieprawdopodobne.
Odsunął się od Hermiony i od razu uśmiechnął się ironicznie.
- Ty... – Już miała zacząć wyrzucać z siebie wszystkie obelgi dotyczące jego osoby.
- Wygrałem. Dobranoc, Granger. – Rzucił, po czym wziął gitarę i zaczął kierować się w stronę swojej posesji. – Nie zapomnij zgasić ogniska! – Krzyknął jeszcze przez ramię. Była pewna, że przez następne pół godziny ten ironiczny uśmieszek nie zejdzie mu z twarzy. 

2 komentarze:

  1. No to tak. Długo zbierałam się zanim zaczęłam czytać, a szkoda, bo to jest właśnie taki blog jakie kocham xD naprawdę lekkie, przyjemne i oryginalne. Po prostu świetne.
    Nie mogę się przyzwyczaić do przeklinajacej Hermiony, to takie nie w jej stylu. Ale każdy nadaje inny charakter swoim bohaterom :D
    Draco. No jestem zauroczona xd taka idealna manipulacja czytelniczkami, bo nie dość że to Draco to jeszcze gra na gitarze xD no i jak tu go nie kochać ._.
    Za to jak na razie nie przepadam za postacią Liama, mimo że bardzo lubię to imię ^^
    To co wielbie w tym blogu to lekkie, świetnie napisane opisy. Czyta się je z przyjemnością. Nie dlużą się tak, jak to czasami bywa w opowiadaniach.
    Naprawdę świetnie *. *
    Miałam iść pół godziny temu spać, ale się zaczytałam u Ciebie ;_; i zobacz, co z człowiekiem robisz...
    Jutro na pewno wpadnę i doczytam do końca.
    Pozdrawiam gorąco i weny życzę!
    Jess

    OdpowiedzUsuń
  2. O mój Boże, hahahah xd
    Lubię takiego Malfoya, złośliwego ;)
    Idealnie wszystko opisujesz, spokojnie, dokładnie, czyta się szybko i jeszcze nie pominęłam ani jednego zdania w Twoim opowiadaniu, co czasem mi się zdarza w innych, gdzie czytam przydługie opisy. Sama tego nie potrafię i zazdroszczę, naprawdę.
    Postać Liama mnie rozbroiła. "Księżniczka" również, zawsze bawią mnie faceci-królewicze.
    A pocałunek... Po raz kolejny idealny opis wszystkiego.
    Jeju, coś pięknego.

    OdpowiedzUsuń